23 kwietnia 2013

•010• LemON – „LemON”

Dziesiąta recenzja przed nami, więc musi to być coś wyjątkowego. Po Within Temptation, Celiné Dion, Rihannie, Justinie Bieberze, Lenie, Ollym Mursie, fun., Halinie Mlynkovej i Onarze przyszedł czas na kolejną polską płytę. No, może w połowie polską, bowiem przed nami debiutancki album polsko-łemkowskiego zespołu LemON o nazwie... LemON.
Igor Herbut, student wokalistyki jazzowej, i jego kuzyn Adam Horoszczak, gitarzysta, zakwalifikowali się do rundy eliminacyjnej przez jurorami 3. edycji programu Must Be the Music, tuż po udziale we wrocławskich precastingach. Wychowany w łemkowskiej rodzinie Herbut zaprosił do współpracy znajomych: Andrzeja Olejnika (skrzypka), Piotra Kołacza (basistę) i Piotra „Budynia” Budniaka (perkusistę). I tak powstał LemON – muzyczne objawienie 2012 roku. Ich pierwsza wspólna próba odbyła się... podczas występu przed jury! Grupa wykonała wtedy autorski utwór Litaj Ptaszko i podbiła serca komisji wyrazistym głosem Igora, świetnym groove perkusisty, energią basisty i wrażliwością skrzypka.

Potem było tylko lepiej: półfinał i kolejna bardzo charyzmatyczna kompozycja – Dewiat, która spodobała się zarówno jurorom, jak i publiczności, którzy zapewnili zespołowi udział w finale. To właśnie wtedy wykonali Tepło, który (jak zdradza Herbut, w książeczce dołączonej do płyty) muzycy napisali, kontaktując się ze sobą internetowo. Piosenka zaaranżowana została natomiast w noc poprzedzającą finał. Nie wpłynęło to jednak na jakość utworu, wręcz przeciwnie – łemkowska muzyka, pełen emocji śpiew Herbuta oraz znakomita sekcja instrumentalna ponownie złapała wszystkich widzów za serca, dzięki czemu LemON wygrał program.

Oczekiwania po finale Must Be the Music były ogromne. Nie ukrywam, że od początku mocno trzymałem kciuki za chłopaków i z niecierpliwością czekałem na premierę ich albumu. A że przygotowywany był w pośpiechu, bo chcieli wydać go przed końcem roku, miałem lekkie obawy o jakość utworów. Na szczęście, kilka dni przed oficjalną premierą, 27 listopada, miałem przyjemność kupić płytę na Targach Muzycznych w Warszawie (a przy okazji poznać członków zespołu i porozmawiać z nimi), a po powrocie do domu zapoznać się z całym materiałem. I już sam prolog mnie oczarował. Album otwiera bowiem castingowe Litaj Ptaszko. Świetnie brzmiący język łemkowski w połączeniu z charyzmatycznym wokalem Igora Herbuta, delikatną grą skrzypka Andrzeja, ogniem perkusisty „Budynia” oraz rockowym pazurem basisty Piotra potwierdziły, że grupa zasłużenie wygrała MBTM. Cieszę się, że prawie cały album LemON wypełniony jest muzyką, którą zespół gra na co dzień, a nie komercyjną papką.
Polsko-łemkowski kawałek Tepło (wykonany w finale programu) wzbogacono o mocniejsze dźwięki fortepianu (Igor Herbut, Mariusz Smoliński) oraz gitary akustycznej (Demian Gela), co stworzyło niesamowitą atmosferę. Jedyne, czego mi zabrakło w tym utworze, to wrażliwej gry skrzypka Andrzeja Olejnika. Mimo to, już po chwili poczułem się jak na bardzo dobrym koncercie soulowo-jazzowym. I takie uczucia towarzyszyły mi dalej, podczas słuchania Wiej oraz Dewiat, w których ponownie pojawiły się skrzypce. Dopełniły one charakter utworów i nadały im tego czegoś, co sprawiło, że wczułem się w materiał tej płyty całkowicie.

Lekkie rozczarowanie pojawiło się przy Lżejszym. Pomimo „typowo-lemonowego” początku w utworze pojawiły się komercyjne brzmienia, które naruszyły klimat stworzony przez cztery poprzednie kompozycje. To pierwszy utwór, na którym czuć presję czasu, jaką miał LemON podczas nagrywania albumu. A zamieszczony potem cover All You Need Is Love The Beatles oraz radiowa wersja hitu Będę z Tobą totalnie mnie zawiodły. Oczywiście, ów „zbędne ulepszacze” poprzedzony były mocnym Napraw (najlepszą kompozycją z płyty; w wersji nieradiowej, z genialnym perkusyjnym początkiem) oraz Bez boju, ale pewien niesmak pozostał. W końcu, co to za przyjemność słuchania płyty, gdzie raz wczuwasz się w klimat, potem leci totalnie inna muzyka, znów świetny klimat, a potem znów „komercha”?

Żeby powrócić na dobre do prawdziwie łemkowskiej atmosfery LemON potrzebowałem takiego utworu, jak Pizno. Skromna, spokojna, trwająca ponad sześć i pół minuty kompozycja z perkusją na pierwszym planie zawładnęła moim sercem i zatarła niesmak po niedawnym rozczarowaniu „ulepszaczami”. Bajeczny klimat, który stworzyła perkusja, a potem fortepian, długo we mnie tkwił i nie chciał wyjść (i dobrze!).

Ostatnie utworylepsza, bo niekomercyjna wersja Będę z Tobą oraz bonusowe Wiem, że nie śpisz – ładnie zamknęły debiutancki album zespołu. Lekkie obawy o jakość płyty, niestety, po części okazały się słuszne. Zupełnie zbędne trzy kawałki, które nie wpłynęły jednak na ogólny odbiór LemON. Pozostałe 11. kompozycji spełniło moje oczekiwania, były pełne emocji. Mam nadzieję, że zwycięzcy MBTM nie znikną za rok, ale wydadzą drugi album. Ale w pełni po łemkowsku i bez radiowej komercji :)
TOP 3 of... LEMON:
» „Napraw”
» „Pizno”
» „Litaj Ptaszko”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz