Najpopularniejszy obecnie Disney's product – Selena Gomez – wydał właśnie swój czwarty, ale pierwszy solowy (bez grupy the Scene) album – Stars Dance. Patrząc na całkiem ciekawą okładkę płyty byłem przekonany, że usłyszę parę ambitnych utworów pełnych folklorystycznych inspiracji (a co!). Dostałem jednak coś, czego totalnie się nie spodziewałem.
Była (a może znowu obecna, nie wiem..) dziewczyna Justina Biebera, bohaterka serialu dla nastolatek Czarodzieje z Waverly Place, a także filmu Ramona i Beezus, założycielka i wokalistka grupy Selena Gomez & the Scene, z którą nagrała trzy studyjne albumy – Kiss & Tell (2009), A Year Without Rain (2010) oraz When the Sun Goes Down (2011). Po dwóch latach czekania na kolejną płytę wokalistka oświadczyła, że nagra ją bez udziału kolegów z zespołu, czym trochę mnie zaniepokoiła. W końcu, 23 lipca 2013 roku premierę miał album Stars Dance.

Aż do piątego numeru, którym jest singel Come & Get It, będący zdecydowanie najciekawszą propozycją z całej płyty. Indyjskie brzmienia, w głowie sceny z bollywoodzkich filmów, dobrze przerobiony wokal Gomez. Utwór kompletnie wymazał z mojej świadomości beznadziejne Birthday. Pozytywnego nastroju nie zdołały zetrzeć ani niewyróżniające się niczym Forget Forever ani zapowiadające się na kolejną zakaukaską (!) propozycję, a okazujące się elektronicznym tworem Save the Day. Ten drugi uratowany został jednak przez genialną końcówkę, w której Selena śpiewa niczym ormiańska lub gruzińska piosenkarka.

Bardzo rzadko się zdarza, żeby płyta zaczynała i kończyła się beznadziejne, a najlepsze znajdowało się po środku. W przypadku Stars Dance reguła ta całkowicie się sprawdza. Wyjątkowo słabe Birthday otwierające album, Love Will Remember, Nobody Does It Like You i Music Feels Better zamykające całkowicie potwierdziły moje przypuszczenia, że na krążku znajdę tandetę, sztuczność oraz usilne usuwanie etykietki „gwiazdka Disney’a”. Na szczęście, pomiędzy nimi znalazłem dość ciekawe, choć przepełnione elektroniką oraz auto-tune propozycje, które spodobały mi się od pierwszego odsłuchania (Like a Champion, Come & Get It, Stars Dance). Jedno jest pewne – odejście od pseudo pop-rockowych brzmień, jakie znalazły się na albumach nagranych z the Scene wróży wiele dobrego i zapowiada narodziny nowej Seleny Gomez – tej dojrzalszej, kobiecej.
TOP 3 of the... STARS DANCE:
» „Like a Champion”
» „Come & Get It”
» „Stars Dance”
Selena Gomez nową płytą nie podbije świata i prawdopodobnie będzie to krążek dwóch, max trzech singli. Szkoda, że tak dobrze się zapowiadające „Come & Get It” nie będzie miało większej siły przebicia. Oczywiście jest dokładnie tak jak przypuszczałem. Selena zrobiła to, czego wszyscy się po niej spodziewali. Kurde! A tak bardzo chciałem się mylić :<
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie :)
Come & Get It może jest dobrą piosenką, ale teledysk to jest dopiero skopiowane :/ Szczególnie od RiRi i Where Have You Been. Birtday cieknie słodkością i gdzieś tam mi się podoba. Na imprezy urodzinowe.... B.E.A.T jest czymś na co czekałem jednak się nie doczekałem. Ten niby rap na początku mogłaby troszkę rozwinąć, a i tak myślę, że tą piosenkę gdzieś już słyszałem. Ogólnie jeżeli chodzi o płytę to 8,25/10 a recenzja na 10/10 :)
OdpowiedzUsuń