28 września 2013

•043• Patrycja Kosiarkiewicz & Effortless – „Mój Jezus nie pija coli”

Patrycja Kosiarkiewicz postanowiła zaskoczyć swoich fanów, odchodząc od słodkiego pop-rocka i tworząc rockowy zespół Effortless. Dwa lata po wydaniu swojego ostatniego albumu Ogród niespodzianek, zaprezentowała nowy materiał, który umieściła na ich debiutanckiej płycie – Mój Jezus nie pija coli.

Patrycja Kosiarkiewicz istnieje na rynku już dwadzieścia lat. Wydała pięć płyt: Euforię (w 1996 roku, razem z zespołem O! La! La!), Bajeczki (1997), Kim więc jestem (1998), Rocznik ’72 (2005) oraz Ogród niespodzianek w 2011 roku. Każda z nich utrzymana była w radiowym, popowym klimacie lat, kojarzącym się z Reni Jusis czy Kayah. Najnowszy album – Mój Jezus nie pija coli, wydany z zespołem Effortless, zaprezentował całkiem inne oblicze piosenkarki.

Muszę przyznać, że już od pierwszego utworu, Zjeżdżalni, można poczuć zupełnie inne brzmienia, niż na poprzednich płytach wokalistki. Już sam początek wprowadził mnie w atmosferę niepewności, poczułem się zahipnotyzowany perkusją Marka Kielocha, klawiszami Jacka Jatczaka oraz gitarą Tomasza Bubienia i basem Andrzeja Pijanowskiego, z którymi piosenkarka współpracowała w zespole O! La! La!. Po pewnym czasie całość dopełnił pełen emocji śpiew Kosiarkiewicz, którym eksperymentowała – raz śpiewała wysoko, raz melorecytowała (czym przypominała momentami Marię Peszek). Największą zaletą utworu okazał się jednak piękny, nieco liryczny refren.
Jak wyznała sama Patrycja, na nowej płycie chciała wrócić do swoich korzeni, do rocka. Najmocniejsze brzmienia usłyszeć można w Sile ciążenia, zadziornej, jednak przesłodzonej i momentami tandetnej (zwłaszcza pod koniec) Superbombie czy w Gdy kocha mnie miły mój z wpadającym w ucho refrenem. W każdym z nich słychać niezwykłą emocjonalność piosenkarki, która dodała jej wokalowi pazura. Potężną dawkę rocka zapowiadał również początek pierwszego singla – Galaktyki i atomów, który po pół minuty zmienił się jednak w spokojną kompozycję. Chociaż utwór zaliczyłbym do jednego z najlepszych pod względem instrumentalnym, drażniło mnie w nim frazowanie piosenkarki, z którym męczyłem się praktycznie przez ponad pięć minut.

Co zaskoczyło mnie najbardziej, sylabizowanie nie przeszkadzało mi już w Życiu za krótkim, który uważam za jedną z najlepszych piosenek z albumu. Poza charakterystyczną dla Kosiarkiewicz manierą śpiewania, na wysoką ocenę utworu wpłynęła świetna linia melodyczna, bardzo ciekawy, trafny i bardzo… życiowy tekst:

„życie jest za krótkie, by grać złą muzykę i pić ciepłą wódkę”.
Poruszające słowa zdominowały również kilka innych kompozycji z albumu, w tym wzruszające: Duszę topless i Głowa swoje oraz moje ulubione Na moim kawałku nieba ze świetnie rozwijającym się wstępem (najpierw z solówką gitary, do której po chwili dołączyły dźwięki klawiszy, a na koniec perkusji i basu). Świetnym dopełnieniem okazała się trąbka, która pojawiła się w połowie siedmiominutowego (!) utworu. Wiedźma, dziesiąta i ostatnia propozycja od Effortless, świetnie podsumowała to, co usłyszałem na płycie – genialny tekst w połączeniu z oryginalnymi rozwiązaniami instrumentalnymi oraz dopełnione wokalem Patrycji przepełnionym emocjami, ale także niepewnością i tajemniczością.

Album Mój Jezus nie pija coli bez wątpienia wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Atmosfera, jaką stworzyły wszystkie dziesięć utworów, pozostała ze mną jeszcze długo po pierwszym przesłuchaniu płyty. Świetna barwa głosu Kosiarkiewicz, którą poznałem przy okazji jej poprzednich krążków, tym razem zestawiona została z rockowo-jazzowymi brzmieniami gitary, basu, perkusji oraz klawiszy. Cieszę się, że usłyszałem dojrzalsze utwory, z jeszcze mocniejszymi i dającymi do myślenia tekstami, które zawsze były największą domeną piosenkarki.
TOP 3 of the... MÓJ JEZUS NIE PIJA COLI:
» „Na moim kawałku nieba
» „Życie za krótkie
» „Zjeżdżalnia

2 komentarze: