Finaliści programów rozrywkowych wydają płyty na potęgę. Po znakomitej płycie zwyciężczyni The Voice of Poland Natalii Sikory Zanim, byłem bardzo ciekawy, czy zdobywczyni drugiego miejsca – Dorota Osińska – nagra coś przynajmniej równie dobrego, jak jej koleżanka z show. I że nagra coś podobnego do tego, co usłyszałem na całkiem dobrej, debiutanckiej płycie – Idę. No, na pewno się starała…
Na rynku wokalistka zadebiutowała dziewięć lat temu, kiedy to w 2004 roku wydała debiutancki album – Idę. Płyta trafiła nie tylko do polskich sklepów, ale również na rynek amerykański. Sześć lat później nagrany został Kamyk Zielony, zawierający covery utworów napisanych przez Magdę Czapińską. Usłyszeć można było nowe wersje Pogody ducha, Tamtej miłości czy Remedium (wsiąść do pociągu). W 2013 roku piosenkarka Teatru Rampa postanowiła wziąć udział w drugiej edycji programu The Voice of Poland. Podczas castingu wykonała utwór Calling You z repertuaru Jevetty Steele. Zdobyła cztery pozytywne oceny, dołączyła do grupy Marka Piekarczyka. Ostatecznie zajęła wysokie, drugie miejsce. Jedyną osobą, która okazała się w tej edycji lepsza, została Natalia Sikora. Tuż po zakończeniu sezonu, 9 lipca 2013 roku, Osińska wydała reedycję Kamyka Zielonego pod szyldem wytwórni MTJ Agencja Artystyczna (tej samej, która odpowiedzialna była za produkcję płyty Zanim Sikory).
Utwór otwierający album – Pogoda ducha – nie sprawił bynajmniej, że byłem ciekawy dalszego materiału z płyty. Bezpłciowe wykonanie utworu nagranego oryginalnie przez Hannę Banaszak kompletnie nie zaintrygowało mnie, nie spowodowało, że poczułem optymistyczny przypływ energii. Dużo więcej powera mieli Urzędnicy Pana B. Utwór rozpoczął się mocną gitarowo-basową solówką. Jednak w wokalu Osińskiej tej mocy już nie poczułem, dźwięk był dla mnie płaski, brzmiał jak nagrany amatorsko. Co więcej, w większości innych piosenek (np. w Magii świąt, Kimś do kochania oraz Naszym codziennym psalmie) śpiew finalistki The Voice of Poland również okazywał się najgorszym czynnikiem. Każda kompozycja została nagrana, mówiąc krótko – „na jedno kopyto”. Wiele z nich pozbawionych zostało też życia, porównując je z pierwowzorami (przykładem tutaj może być zupełnie „blade” W moim magicznym domu Banaszak oraz Z duszą na ramieniu Edyty Geppert). Jedynym utworem, który jako tako się obronił, została polska wersja przeboju Raindrops Keep Falling On My Head B.J. Thomasa Chmury nad głową, który pierwotnie wykonała po polsku Magdalena Zawadzka. Jednak i tym razem wcześniejszy cover okazał się lepszym, niż ten zamieszczony na Kamyku Zielonym.
Wyjątek stanowiły ballady: Cichy wielbiciel z repertuaru Anny Marii Jopek oraz Z sufitu Maryli Rodowicz, które wprowadziły mnie w nieco melancholijny nastrój. Tamta miłość również stworzyła ciekawą atmosferę, jednak wysokie dźwięki w wykonaniu Osińskiej wszystko zepsuły. Nie pomogło nawet rozbudzenie instrumentów w drugiej zwrotce. Spokojna Prognoza na jutro również zaczęła się intrygująco, jednak gwoździem do trumny okazała się końcówka, w której wokalistka zaczęła piszczeć i wydać z siebie bardzo słabe dźwięki. Największe nadzieje pokładałem przy największym przeboju z płyty – Remedium (wsiąść do pociągu), której tekstowi płyta Osińskiej zawdzięcza tytuł. Wykonanie Maryli Rodowicz zna i kocha każdy. Jeżeli jest to jeden z Waszych ulubionych utworów, nie polecam nawet włączać wersji Osińskiej. Pomimo słabego wokalnie wykonania, spodobała mi się interpretacja refrenu oraz eksperymentowanie z czasowaniem. I to właśnie ono uratowało moje, dość złe zdanie o całym materiale z albumu.
Tak jak zamykający płytę Święty spokój. Chyba to idealnie podsumuje to, co poczułem po zakończeniu słuchania albumu. Jedyną zaletą wszystkich czternastu utworów z materiału Osińskiej były genialne teksty Magdy Czapińskiej. Tuż po zakończeniu procesu usznych tortur, mogłem pożegnać się z Kamykiem Zielonym i jeszcze raz włączyć Zanim Natalii Sikory. Słuchając obu jedna po drugiej słychać niewyobrażalną przepaść między dwiema finalistkami największego (chciałoby się też powiedzieć – najbardziej profesjonalnego) programu typu talent-show The Voice of Poland. I o ile do albumu zwyciężczyni Voice’a wracam dość często, o Kamyku… wolałbym zapomnieć.
TOP 3 of the... Kamyk Zielony:
» „Z sufitu”
» „Cichy wielbiciel”
» „Chmury nad głową”
http://olenna.blogspot.com/2010/04/kamyk-zielony.html
OdpowiedzUsuńZupełnie się nie zgadzam ;)
Poza tym stawianie dwóch takich talentów jak Dorota i Natalia na jakiejkolwiek płaszczyźnie jest bezsensem - obie artystki są doskonałe w swojej dziedzinie, wyjątkowe w swojej muzycznej drodze.
A "Kamyk" - lekkość, radość i piękno istnienia oraz jego ciężar i smutek opowiedziany z samego rdzenia, z wnętrza.
Pozdrawiam,
Błąd w tekście. Piosenka nazywa się "Ktoś to kochania", a nie "Kimś to kochania"... Ignorancja autora, czy przejęzyczenie?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, tytułów piosenek jeśli je wymieniamy się nie odmienia.
OdpowiedzUsuńMogę napisać tylko jedno po wysłuchaniu płyty Natalii Sikory tylko 2 piosenki nadają się do słuchania reszta jest dla mnie za ciężka, natomiast płyta Dorotki Osińskiej w całości jest rewelacyjna i czekam na następną. Obie piosenkarki mają wspaniały dar od Boga tylko, że jedna z nich Dorotka dociera głębiej do serca i budzi uśpione w nas to coś, ja to nazwę dobrem:)
OdpowiedzUsuńNo cóż Panie Sergiuszu określając płytę "Idę" mianem dobrej a płytę " Kamyk..." manem słabej potwierdził Pan w 100% założenie tytułu swoich recenzji . Amator i tylko tyle na temat gustu muzycznego , można nie lubić Doroty za specyficzny styl śpiewania ale trzeba być totalnym ignorantem muzycznym aby nie słyszeć że płyta "Idę' została nagrana jak w piwnicy bez mocy, siły i wiary .Płyta "kamyk zielony " nie dość że dużo lepiej zgrana to naprawdę miła dla ucha aranże wręcz zrywają z oryginałami dzięki temu całość robi świeże wrażenie . A Dorota Osińska momentami jest jak gitara Borysewicza za dawnych lat , wręcz zabójcza.
OdpowiedzUsuńDo 1 .10 2013 czekałem na płytę E.Bartosiewicz a od tego momentu czakan na kolejną E.B. i nową Dorotę Osińską.
Dziękuje za możliwość wpisu. MArcin
Mi się "Kamyk..." najzwyczajniej w świecie nie podobał i tyle :)
OdpowiedzUsuńTytuł odmieniłem, bo "Ktoś do kochania" niezbyt mi gramatycznie pasowało.
A ja mam odwrotnie, "Zanim" Sikory mogę słuchać i słuchać :)
Drogi Marcinie - uszanujmy zdanie innych. Dla mnie ta płyta jest o wiele gorsza od "Idę", na której znalazłem kilka ciekawych brzmień. "Kamyk..." jest bezpłciowy, mega nudny i monotonny. Rozumiem jednak, że Tobie się mogła spodobać :) Czekam na nową płytę Doroty, może kolejna recenzja będzie przychylniejsza? :)
Pozdrawiam ;-)
Nie zgadzam się zupełnie z recenzentem. Płyta jest genialna i nie mam nic więcej do powiedzenia. Zresztą czy amator może dostrzec piękno w tak inteligentnej muzyce?
OdpowiedzUsuńUwaga: amator ma kilka znaczeń, nie tylko "początkujący", "nieprofesjonalista", ale także "pasjonat", "hobbista". Zapraszam do przeczytania recenzji nowego albumu Doroty, która jest pozytywna, bo widzę, że jej fani nie umieją pogodzić się z faktem, że komuś się może album nie podobać.
OdpowiedzUsuń29 yrs old Executive Secretary Rheta Becerra, hailing from Brandon enjoys watching movies like I Am Love (Io sono l'amore) and Kitesurfing. Took a trip to Fernando de Noronha and Atol das Rocas Reserves and drives a Ferrari 250 MM Berlinetta. Pelny raport
OdpowiedzUsuń