Pierwsza „dwudziestka już za nami. Dziękuję Wam za to, że jesteście i nabijacie kolejne wejścia na blog, to daje niezwykłego kopa :) Dzisiaj czas na „oczko", dwudziestą pierwszą recenzję. A będzie to opis płyty debiutantki roku 2012 roku – Julii Fabiszewskiej aka JULA – „Na krawędzi"!
Kariera Julii zaczęła się w zeszłym roku, kiedy to jej amatorskie nagrania piosenki Za każdym razem zamieszczone na YouTube zostało odtworzone ponad milion razy. Nagranie pierwszego teledysku, właśnie do przełomowego w karierze Juli singla, okazało się przełomowym krokiem w karierze piosenkarki. Z nieznanej nikomu, anonimowej łomżynianki stała się jedną z najpopularniejszych młodych wokalistek w kraju. Wystąpiła m.in. podczas 49. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, na ESKA Music Awards. Sukces zapewnił jej również udział w programie Bitwa na Głosy, gdzie była kapitanką drużyny z rodzinnej Łomży. Zajęła ostatecznie 5. miejsce.
Przed udziałem w programie, na oficjalnym youtube'owym kanale piosenkarki opublikowany został debiutancki, popowy materiał z płyty Na krawędzi, a 14 sierpnia – płytowa wersja albumu. 10 polskojęzycznych numerów, w tym najważniejsze w karierze Za każdym razem, czy popularne Nie zatrzymasz mnie od razu spotkały się z uznaniem wielu fanów, głównie tych w wieku 18-22 (w końcu to najmniej wymagająca część słuchaczy). I oczywiście, ogromne chapeau bas za błyskawiczną karierę i wybicie się niczym Justin Bieber dzięki YouTube. Ale czy płyta czymkolwiek może zaskoczyć?
Wszystkie piosenki charakteryzuje bardzo ciepły, „zakatarzono-nosowy" głos Juli. Faktycznie, płytę można bez zastanowienia opisać jako „tę na krawędzi". Z jednej strony jego największym walorem jest niespotykany, zapadający w pamięć wokal Fabiszewskiej, natomiast z drugiej każdy utwór wykonany jest w bardzo podobny sposób, bez żadnej zmiany intonacji, wysokości dźwięku, co nie czyni z Juli piosenkarki wybitnej. I na dłuższą metę po kilku piosenkach jej głos staje się po prostu monotonny, a kompozycje - jednorodne i lekko nużące. Wolne Byłam czy Chociaż ten jeden raz są niby w porządku, jednak z czasem zupełnie wylatują z pamięci. Dopiero „Nie zatrzymaj mnie" jakoś intryguje, mimo że też do wyjątkowych i niepowtarzalnych nie należy.
Perełką na albumie jest bez wątpienia Kiedyś odnajdziemy siebie, które znacznie przyspiesza tempo płyty. Spośród wszystkich dziesięciu piosenek ta jest najszybsza i diametralnie odbiega klimatem od pozostałych. O ile sam utwór jest świetny (mój ulubiony numer z całego albumu), a sekcje perkusyjne w niej kocham, teledysku oglądać nie radzę (by nie umrzeć ze śmiechu). Kicz i tyle. Jednak do samego kawałka przyczepić się nie można, bo jest całkiem dobry. W pewnym sensie przypomina on Za każdym razem – w obu utworach zwrotki śpiewane są niemal bez chwili wytchnienia, co dodaje im czegoś wyjątkowego.
Tekstowo płyta w ogóle nie zaskakuje. Słowa, jak w większości polskich utworów debiutujących piosenkarek, są dość płytkie i jednakowe. No, i oczywiście poruszają temat miłości: tej szczęśliwej (Tylko Ty, Chociaż ten jeden raz, Za każdym razem) jak i tej niespełnionej, minionej, tudzież kryzysu w związku – (Byłam, Nie zatrzymasz mnie, Błądzę, Kolejny). Ale że temat to nieśmiertelny, to i wszyscy o nim śpiewają i nic na to nie poradzimy.
Pięknym gestem ze strony Juli było zamieszczenie ich na streamingu na YouTube, za to brawa. Jednak materiał, jak na debiutancki, nie zaskakuje niczym, a oprócz charakterystycznej barwy głosu nie wnosi niczego nowego na rynek muzyczny. Jestem ciekaw, ile miesięcy Jula przetrwa w rozgłośniach radiowych i czy doczekamy się drugiego albumu. Jeśli tak, to mam nadzieję, że będzie on czymś zupełnie innym od Na krawędzi. Bo na razie to sama płyta wisi na krawędzi - wyłączyć czy jeszcze słuchać.
TOP 3 of the... NA KRAWĘDZI:
» „Kiedyś odnajdziemy siebie”
» „Za każdym razem”
» „Tylko Ty”
myśle ze wszystkie piosenki Julity są extra mam nawet swoją ulubioną ,,jula-kolejny'' oraz ''lepszy dzień'' zapraszam do likowania mojej stronki https://www.facebook.com/pages/Jula/139452339548264
OdpowiedzUsuń