14 maja 2013

•016• ENEJ – „Folkhorod”

W niedzielę zakończyła się 5. edycja Must Be The Music. Tylko Muzyka, wygrana powędrowała (zasłużenie czy nie, kwestia gustu) do duetu Piotr Szumlas i Jakub Zaborski. Pokonali w finale zespół Materia. W związku z tym muzycznym wydarzeniem dzisiaj przyjrzymy się karierze tych, od których wszystko się zaczęło. Panie i Panowie, przed nami... Folkhorod grupy ENEJ!
Popularny zespół powstał w 2002 roku w Olsztynie za sprawą braci Piotra i Pawła Sołoduchów oraz ich przyjaciela Łukasza Kojrysa. Z racji ukraińskich korzeni niektórych członków zespołu, Enej poszukiwał inspiracji właśnie na terenach kijowskich. 17 listopada 2008 roku wydał swoją debiutancką płytę Ulice, która spotkała się z całkiem sporym uznaniem wśród fanów. Przełomowym momentem był natomiast udział w pierwszej edycji programu Must Be The Music. Tylko Muzyka, który otworzył mi drzwi do kariery muzycznej. Wygrana w talent-show dodała chłopakom kopa, a wydany przed udziałem w programie album Folkorabel pokrył się złotem. 

16 listopada 2012 roku, ku uciesze wielu fanów zespołu, Enej wydał trzecią, równie żywiołową jak poprzednie, płytę  Folkhorod. Twórczość ukraińsko-polskiego bandu nigdy szczególnie mnie nie porywała, uważałem ich za typowo festynowy zespolik grający do kotleta szybkie kawałki. Ich single, owszem, były chwytliwe, dynamiczne, ale dla mnie zalatywały kiczem. Zdanie zmieniłem dość szybko, podczas słuchania najnowszego krążka. O ile Tak smakuje życie każdy już zna, bo swego czasu promowany był w mediach, tak Mała Eneida* nie grana była (jeszcze) w żadnym radiu. A szkoda, bo to bardzo rytmiczna, żywiołowa kompozycja ze świetnymi skrzypcami Marcina Rumińskiego, trąbką Łukasza Przyborowskiego, perkusją Pawła Sołoduchy. Całość stworzyła coś niesamowicie lekkiego, przyjemnego. Z tego miejsca przepraszam cały zespół za moją wcześniejszą, zupełnie niesłuszną, opinię.

W dobrym nastroju utrzymała mnie Symetryczno-Liryczna synteza świetnego flow perkusisty, pasji trębacza, skromności gry klarnecisty Grzegorza Łapińskiego oraz ciepłego głosu Piotra Sołoducha. Bardzo ciekawy początek miał kolejny utwór z płyty, Woda życiodajna. Solówka instrumentów dętych (m.in.: puzonu Kuby Czaplejewicza, trąbki Przyborowskiego czy instrumentów gościnnie występujących przyjaciół zespołu – saksofonów Michała Szypiorskiego i Patryka Wolińskiego oraz saxhornu Romana Marickiego) stworzyła spokojny klimat, odmienny od tego znanego z Radio Hello czy Raheli. Zresztą, cała kompozycja pozostała w chilloutowej atmosferze, bez żadnego muzycznego ADHD, z którego słynie Enej. Całości słuchało się bardzo miło, był to krótki oddech od poprzednich, szybkich i dynamicznych numerów. Podobny odpoczynek zaserwował nam instrumentalny Interludium, który bez problemu mógłby pojawić się na oficjalnym soundtracku hollywoodskich filmów. Przerwa nie trwała jednak długo, bo ukraińsko-języczne Vitre hnatyi znów podarowało nam energetyczną pigułę na długie godziny .I ten akordeon... coś niesamowitego! Język naszych wschodnich sąsiadów ubarwił także Oj pishov ja v Dunay, Lite Orel oraz genialne United. Ten ostatni uatrakcyjnił gościnny udział Wozza i Tomsona, którzy wprowadzili angielszczyznę na Folkhorod.

Następny singel z albumu, Skrzydlate ręce to utwór z najpiękniejszym tekstem z całej płyty. Utwór łapie za serca, a jednocześnie porywa do tańca za sprawą bogatego instrumentarium. I pomimo tego, że nie przepadam za puszczanymi na okrągło „hiciorami” w radiach, Skrzydlatych rąk mogę słuchać na okrągło. Tak jak Lili, które od niedawna szturmuje pierwsze miejsca list przebojów. Zanim pojawił się on w radiu, ja zdążyłem się od niego uzależnić. Niesamowita moc, wokal „Lolka”, duża emocjonalność. Nic, tylko się w nim (mówię o utworze, rzecz jasna) zakochać...

Wisienką na torcie, a także ukłonem w stronę Kory, jest ostatni, trzynasty utwór – cover przyboju Maanam pt. Cykady na Cykladach Maanamu. Tę wersję usłyszeć można było podczas 35-lecia pracy artystycznej wokalistki legendarnego zespołu. enejowej” wersji brzmi on równie cudownie, jak oryginał. Odważę się nawet powiedzieć, że teraz przeżywa on swoje drugie życie, drogą młodość

Przeciwników gry zespołu, do których do niedawna i ja należałem, mogą zarzucić Enejom „festyniarstwo” i tandetę. Jednak to nie ma nic wspólnego z tym, co tworzy grupa. Bogate instrumentarium, emocjonalność „Lolka”, power płynący z każdej sekundy płyty oraz niebanalne teksy razem stworzyły coś niezwykłego, coś czego nie żadnym festynie ani weselu nie usłyszymy.
TOP 3 of the... FOLKHOROD:
» „Moja Eneida
» „Woda życiodajna
» „Żyje się raz
* To właśnie od słowa "Eneida" pochodzi nazwa zespołu :)

1 komentarz:

  1. Anonimowy22/5/13 22:59

    Bardzo interesująca recenzja. Gdybym nie znała zespołu to po tak zachecającej reklamie chętnie zapoznałabym się z powyżej opisywaną płytką:) Klaudia

    OdpowiedzUsuń